sobota, 19 maja 2012

Rozdział Pierwszy

Nowy świat 



     Taksówką dojechałam na lotnisko, przed tym jednak pożegnałam się ze znajomymi, mamą i jej narzeczonym. Byłam już spóźniona na samolot, ale w ostatniej sekundzie udało mi się na niego wejść. Przez całą podróż, czyli dwadzieścia godzin, oglądałam widoki za okienko. Nie byłam głodna, ani nie chciało mi się spać.

     Po spóźnionym o dwie godziny dwudziesto-dwu godzinnym locie, który nie był aż tak bardzo nudny, spóźniłam się na autobus, więc nie miałam jak dojechać do hotelu. Porozglądałam się, usiadłam na granatową ławkę- co było bardzo dziwne, w Polsce nie było ławek w takim kolorze- ale tu jesteśmy w Ameryce. Zauważyłam dziewczynę, może trochę starszą  ode mnie.
     Miała rude piękne długie włosy i zgrabną twarz. Myślałam, ze ja skądś znam, ale jakby to było możliwe?     Podczas mojego myślenia nieznajoma zdążyła wsiąść do szarego porsche'a. Bez zastanowienia podbiegłam do niej, biorąc wszystkie torby, a było ich aż cztery. Z opadającymi na czoło kosmykami włosów zapukałam do szyby ze strony kierowcy i jak się spodziewałam dziewczyna otworzyła drzwi. Stała naprzeciwko mnie, była wyższa o parę centymetrów.
     -Hi, can you lift me up to Bringes Pandis Hotel?- Zapytałam nieśmiało. A widząc zdziwienie dziewczyny dodałam po chwili z nadzieją, ze jest Polką - Proszę.
     Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, co mi dodało otuchy.
     - Jestem Gabriela, Gabrysia - Dodała po chwili z zakłopotaniem - Do Bringes Pandis Hostel, mówisz? Mogę, oczywiście, iż właśnie tam będę mieszkać podczas mojego pobytu w Ameryce.
      Prawie się zaśmiałam. Nie śmieszyła mnie, wręcz przeciwnie, budziła podziw... Jej sposób mówienia był taki, jakby go składała kawałek po kawałku, taki płynny. Nie jąkała się, a wyraz twarzy miała poważny z promyczkiem radości.
     - Bardzo bym była wdzięczna.
     Przy niej czułam się trochę, taka trochę... taka trochę niekulturalna. Choć wiem, ze na swój wiek mowie dojrzale, ona mówiła jak zupełnie dorosła osoba. Po tej krótkiej wymiany slow wsiadłyśmy do auta. Gdy zapinałam pasy, ona zamknęła bagażnik napełniony moimi i jej torbami. Dopiero gdy ruszyłyśmy przypomniałam sobie, że się nie przedstawiłam. To było do mnie nieprawdopodobne. Zawsze byłam kulturalną, no nie taką kulturalną jak Gabrysia osobą. Dlatego by szybko poprawić moje zachowanie i sprawić by ona mnie polubiła, rzekłam patrząc na nią.
     - Jestem Alicja. Przyjechałam z Polski.
     Dziewczyna nie spojrzała na mnie; ale mogłam to przewidzieć, bo pewnie po za tym że jest kulturalna, to jeszcze dba o bezpieczeństwo.
     - Również pochodzę z owego kraju- Dodała po chwili- Przyjechałam z  intencją zdobycia sławy, ale przede wszystkim... - W tym momencie, gdy właśnie wyjechałyśmy z parkingu lotniska, Gabrysia usiadła wygodniej lekko sie przy tym garbiąc. Rozpuściła upiętego koka a jej rude włosy spłynęły jej po ramionach- Nie ma jej już?
     - Kogo?- Zapytałam zdziwiona jej zachowanie i reakcją.
     - Taka pani, w długim czarnym warkoczu i czerwonej spódnicy - Gabrysia odwróciła głowę o dziewięćdziesiąt stopni, najwidoczniej chciała spojrzeć w tył - Nie ma jej.
Zdziwiłam się. Bardzo. Czyżby Gabrysia zachowywała się tak tylko dlatego, że była tam ta osoba? Moje myślenie potwierdziła wypowiedź Gabrieli.
     - To moja ciocia. Totalna nudziara, dlatego przyjechałam tu. Oczywiście to nie tylko z tego powodu. Piszę piosenki, śpiewam- wytłumaczyła po chwili z radosnym jak u dziecka uśmiechem na twarzy.
     - Ja jestem Aktorką- Powiedziałam śmiało- To znaczy, zostanę nią.
     - Zdeterminowana - skomentowała i rzuciła mi tajemnicze spojrzenie, którego nie widać na co dzień- Świat potrzebuje takich.
     W tym momencie ponownie zdawało mi się, że mówi jak starsza pani. Potem nawet nie pamiętam o czym rozmawiałyśmy. Opowiedziałam jej swoją historie i nim ona zdążyła skończyć swoją znalazłyśmy się pod Hotelem.
     Mając na ramię dwie torby i ciągnąć za sobą dwie walizki weszłam pewnym ale spokojnym krokiem do hotelu. Gdy przydzielali nam pokoje, zauważyłam dwóch chłopców schodzących po schodach.  Oderwałam od nich wzrok niemal od razu. Jednak gdy wpadłam, sama nie wiem czy chcący czy nie chcący na blondyna i spojrzałam mu w oczy o mało nie zemdlałam.
     Jego oczy były takie głębokie, czekoladowe. Przyglądałam mu się a on nie wydawał się za bardzo zainteresowany mną. Ale nie obchodziło mnie to. Patrzyłam na niego jak na obraz i uśmiechałam się z zakłopotaniem. 

__________________________________________________________________________________________

Komentarze dają mi wenę.

Mam nadzieje, ze się spodobał ten rozdział. 

Przepraszam ze taki krotki ale podzieliłam go na dwie części gdy go skończyłam bo wychodził mi on na dwie strony. Następny rozdział w środę/Czwartek.

 Czekam na opinie!

12 komentarzy:

  1. Ja maluję sie TYLKO w weekendy i to nie zawsze. Zależy jaki mam humor. Lat mam 12. do szkoły się NIE MALUJĘ! Żeby nie było :D + Świetny rozdział. Pozdrawiam Aleksandra

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się. :) Czasami tylko nawinęły się powtórzenia, ale ogólnie zainteresowało mnie to opowiadanie. Z pewnością będę wchodzić, czytać, komentować. Czekam na następny rozdział i oczywiście dodaje do obserwatorów. ;)
    I mam nadzieję, że jeszcze do mnie wpadniesz. ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. hmmm akcja się rozkręca dopiero, więcej ci powiem jak już zacznie się coś dziać ;D ale wciągnęlo mnie, narazie jest dosc tajemniczno :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i tak, chciałam nadać trochę tajemniczości <3

      Usuń
  4. Super , fajnie że dopiero zaczynasz chociaż będę wiedzieć o co chodzi;)
    Zapraszam do mnie;* http://mylifemydream-glambishion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. swietny!!
    Czekam i jak możesz powiadom mnie na moim blogu, jako komentarz. :D
    http://notatnik-em.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi się :)
    Będę tutaj wpadać i zapraszam do siebie:
    http://survive-tomorrow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń