niedziela, 27 maja 2012

Rozdział drugi


- (...) Jesteście nowe? Tylko tyle udało mi się dosłyszeć. Pewnie przed tym pytaniem mówił skąd pochodzą, co tu robią. Szkoda, że nie słuchałam.
     Gabrysia odpowiedziała za mnie.
     - Tak, dopiero przyjechałyśmy.
     - Może wpadniecie na czekoladę? Gdy wrócimy z treningów zaprosimy też Virginię i Alexię- Brunet był bardzo przyjazny. Jego kolega nawet się nie odezwał. Sprawdzał coś w telefonie. Jednak ja gapiłam się na niego. Dopiero gdy Gabrysia lekko walnęła mnie w ramię i `Wróciłam na ziemię`.
     - Jasne- Odpowiedziałam już nie patrząc na przystojnego blondyna, lecz na przyjacielskiego Bruneta. Wymieniliśmy się uśmiechami i poszliśmy dalej w wyznaczone sobie kierunki. Czyli my do pokoju 291 i 292 a oni na stadion 300 metrów stąd. Gabrysia nic nie powiedziała na temat mojego zachowania, ale pewnie bardzo by tego chciała. Gdy w końcu znalazłyśmy pokoje, naprzeciwko stojące drzwi z napisem `293` otworzyły się. Wyszła z nich ubrana jak pacyfistka dziewczyna. Miała falowane, długie włosy. Trzymała gitarę w prawej dłoni. Uśmiechnęła się do nas widząc, że patrzymy się na nią.
     - Pomóc wam w czymś? Jestem Patricia.
     - Nie, tylko... Jestem Gabrysia a to Alicja- Przedstawiła mnie Gabriela.
     - Miło mi. Jesteście nowe, prawda?- Nie czekając na odpowiedź dziewczyna dodała- Może was poprowadzę po mieście?
     Oba kiwnęłyśmy głową. Weszłam do mojego na jakiś czas różowego  pokoju.  Bardzo mi się spodobał, choć tak naprawdę nie lubiłam różu. Nawet nie zdążyłam się rozpakować, że Gabrysia wpadła biegiem do mojej małej hotelowej posiadłości.     -Rozpakujesz sie później, teraz chodź!
     Szybkim machnięciem reki wzięła moja torbę i okulary. Po chwili podbiegła do mnie i pociągnęła w kierunku małych, białych drwi. Dopiero wtedy zauważyłam, że to jedyna rzecz nie-różowa w tym pokoju. Gdy mi rzuciła torbę i założyła okulary, znajdowałyśmy się juz na zewnątrz z dopiero nam poznaną Patricią. Uśmiechnęła sie do nas promiennie, a ja na wpół przytomna patrzyłam sie zdezorientowanym wzrokiem na jej czerwone jak ogień kolczyki, które zwracały na siebie uwagę.
     - Wiec ruszajmy.
     Oba sie uśmiechnęłyśmy, co oznaczało 'tak'. Szłyśmy za Patricia, która znała wszystkie ciemne uliczki, w które wchodziłyśmy. Wydawało się, że chodzimy w kółko, ale w końcu dotarłyśmy na wielki, kolorowy rynek z dużą fontanną na jej środku z małym aniołkiem na czubku. Była ozdobiona złotymi kwiatami i roślinami, które niosły wzrok do statuetki. Zdążyłam zauważyć, że na dnie fontanny znajdowało sie wiele monet, wiec wyjęłam jedną i rzuciłam. 
     Szłyśmy dalej, oglądając otoczenie, aż dotarliśmy na mały, już zniszczony plac zabaw. Usiadłyśmy na jednej z wielu ławek i rozmawiałyśmy. W końcu nie wytrzymałam i zadałam to pytanie.
     -Dlaczego tu?
     Patricia wyglądała najwyraźniej na zdziwioną. Spojrzała na mnie, po czym na Gabrysię, która również mimiką twarzy zadawała to pytanie. Patricia westchnęła głośno.
     - To miejsce mi się bardzo podoba. Nikt tu nie przychodzi, więc jest cisza, a przychodzę w takim miejscu pisać piosenki. 
     Odwróciła się i wzięła czerwoną gitarę, która pasowała do jej kolczyków i zaczęła grać praz śpiewać. A do niej przyłączyła się Gabriela. Ja, niestety nie mając umiejętności w tej dziedzinie siedziałam cicho obserwując. Patricia pięknie grała, a Gabrysie pięknie śpiewała. Mogłabym je słuchać przez cały czas, ale na zegarze mała wskazówka dochodziła do czwórki. Przerwałam ich śpiew.
     - Nie chciałabym wam przerywać, ale o czwartej przychodzą po nas chłopcy.
     - Jacy chłopcy?- Patricia najwyraźniej była zaciekawiona.
     - Nie znamy ich imion, ale może pójdziesz z nami?- zaproponowała Gabriela- Oni przyniosą bodajże jeszcze dwie dziewczyny, to my jeszcze jedną.
     Patricia się zawahała, ale po chwili kiwnęła głową. 
     - Jasne, będzie fajnie.
     Po kilku minutach znajdowałyśmy się już pod hotelem. Każda weszła do swojego pokoju, by się przygotować. Wzięłam prysznic i splotłam warkocza którego mnie nauczyła mama. Przy ubraniach za bardzo się nie zastanawiałam, iż nie interesowałam się zbytnio modą. Włożyłam proste, krótkie dżinsowe spodenki z różową kokardą w pasie oraz szarą bluzkę na ramiączkach. Iż stopni było jedynie piętnaście założyłam biały sweterek. Balerinki świetnie się nadawały. Spojrzałam w lustro. Patrzyłam na siebie i z wahaniem dotykałam kosmetyki. Nigdy się nie malowałam. Fakt, to trochę dziwne, żeby dwudziestolatka nigdy się nie malowała, ale przecież mama mówi, że jestem ładna również bez tych ‘świństw’. Malować, czy nie malować? To jest poważny problem… już chciałam nałożyć tapetę, ale nie. Odciągnęłam ją od siebie gwałtownym ruchem, wyrzucając wszystko do śmietnika. Nie będę się malować, nie będę sztuczną lalą! Polubią mnie taką, jaką jestem, a nie jako piękną divę.
     Gdy już byłam gotowa poszłam po Patricię i Gabrysie. Razem zeszłyśmy po schodach i poszłyśmy w kierunku kawiarni.
     Zadrżałam.
     Jak to było możliwe? Nigdy nie czułam lęku, czy coś do tego podobnego. Nie chciałam o tym myśleć. Rzeczywiście, już nie myślałam o tym. Teraz już tylko weszłam do baru szukając dwie czupryny.
     Znalazłam.
     Obok nich siedziały dwie dziewczyny.
     Patricia gdy tylko je ujrzała zrobiła krok do przodu i spojrzała na nie wrogo. One odwzajemniły, przy tym wstając. Nasza trójka podeszła do nich.
     - Co ty tu robisz? To nie lokal dla luserów- powiedziała ta ciemniejsza z odcieniu włosów nieznajoma. Mówiąc to pokazała dłonią literkę ‘L’ nad czołem. Patricia wybiegła z baru, widząc, że dołączył się do niej blondyn, którego tak bardzo lubiłam oraz jej najwyraźniej najlepsza przyjaciółka, wybiegła z baru. A Gabrysia za nią. Ja nie, ale nie wiem dlaczego. Patrzyłam się na nie z niedowierzeniem. A gdy wzrok padł na blondyna, poczułam żal. W końcu oderwałam od nic wzrok i trójka przyjaciół wyszła.  Nie wiedząc co mam robić usiadłam obok tego jednego, który nie wyśmiewał się z Patricii.
     Uśmiechnął się do mnie.
_______________________________________
Komentarze dają mi wenę.
Tak, wiem.  Zmieniłam rozdział drugi bo pierwsza wersja mi się nie podobała.
Zapraszam na mojego nowego bloga- http://twins-on-fire.blogspot.com/
Następny rozdział= bynajmniej dwa komentarze. 

3 komentarze:

  1. ale świetnie piszesz, jestem ciekawa dalszych części
    napewno będę zaglądać do ciebie częściej
    Obserwuję i liczę na rewanż :)

    OdpowiedzUsuń
  2. o jakieś nowe opowiadanie! zabieram się za czytania i zapraszam do mnie! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. {Wybacz, nie znalazła spamownika}

    Metodę ukrywania się ćwiczono tysiące lat, a mimo to większość ludzi nigdy nie opanuje jej wystarczająco dobrze, by uciec od kary. Było kilkoro, którym się to udało, lecz Ty zawiodłeś. Teraz jesteś prowadzony do ostatniej, najciemniejszej ze wszystkich celi, w której spędzisz kilkanaście nocy i dni, oczekując na wyrok. W samotności.
    - Oto twój nowy współlokator. – Strażnik wskazuje na pałętającego się za kratami podpalanego szczura, po czym wybucha śmiechem. – Bawcie się dobrze.
    Szczęk zamka nie świadczy o niczym dobrym. Zostałeś uwięziony w miejscu o nazwie Gaol, gdzie zostaniesz skazany lub uniewinniony. Czy jesteś winny? To się okaże już niebawem.
    Strażnicy więzienni wydadzą wyrok, zajrzą w najgłębsze zakamarki Twojego bloga; ocenią, czy jest godny wolności. Od imienia, przez szaty i kieszenie, aż po samą duszę. Czy jesteś pewien, że chcesz stanąć z nimi twarzą w twarz? Wybór należy do Ciebie.

    [fair-gaol.blogspot.com]

    (Powyższy tekst jest reklamą ocenialni blogowej. Jeżeli jej treść w jakikolwiek sposób Cię uraziła, nie interesuje Cię lub zwyczajnie przeszkadza, usuń komentarz)

    OdpowiedzUsuń